Zimą: na Rysy
Niebezpieczna, ale kultowa wycieczka wariantem zimowym. Widoki i satysfakcja niezapomniane.
8:00h 6:00h |
Umiarkowane trudności techniczne w Rysie i pod szczytem, spore zagrożenie lawinowe! Uwagi:
Na odcinku od Czarnego Stawu pod Rysami do Przełączki wariant zimowy różni się od letniego przebiegu szlaku.
Bezpieczeństwo:
Kluczowe trudności to:
1. LAWINY. Podejście żlebem od Czarnego Stawu oraz sama rysa znane są z potężnych lawin. Dość przypomnieć, że to właśnie w tym miejscu, pod lawiną, która miała 13 hektarów i masę 26 tys. ton (!) zginęło 8 licealistów z Tych. To największa tragedia w dotychczasowej historii turystyki tatrzańskiej.
2. RYSA I EKSPOZYCJE POD SZCZYTEM. W górnych partiach zaczynają się trudności techniczne. Podejście Rysą jest strome i w przypadku słabo związanego śniegu lub oblodzenia można polecieć kilkadziesiąt metrów do podnóża rysy. Konieczna umiejętność sprawnego posługiwania się czekanem i rakami. Od przełęczy do szczytu szlak trawersuje niebezpiecznie nad urwiskiem. Łańcuchy, spora ekspozycja, konieczność przejścia tuż nad przepaścią kilku metrów, śnieg często wywiany, oblodzenia - nierzadko się zdarza, że przy gorszych warunkach trzeba się wycofać dosłownie 15 metrów od szczytu…
Należy pamiętać, że zimą trudności zależą w ogromnym stopniu od aktualnych warunków. Zupełnie inne zagrożenia czyhają, gdy robi się lawinowa „dwójka”, a do tego słońce zaczyna mocno prażyć i podnosi się temperatura na północno-zachodnich stokach Rysów – wtedy kluczowym niebezpieczeństwem będzie możliwość zejścia lawiny którymś ze żlebów do Czarnego Stawu. Zupełnie inaczej będzie, gdy np. śniegu mało, mocno związany, lawinowa „jedynka”, ale sporo oblodzeń – wtedy niebezpiecznie może być podczas podchodzenia Rysą lub na eksponowanym trawersie tuż pod szczytem.
Jeżeli dopiero zaczynacie zimową przygodę z Tatrami, Rysy nie są dla Was! Na początek polecam podejście na Goryczkowe Czuby i Kasprowy, na Trzydniowański Wierch lub Grzesia. Średniozaawansowanym polecam wędrówkę pasmem Czerwonych Wierchów lub Kościelec.
Opis podejścia:
Nie będę opisywał samego przejścia od Palenicy do Morskiego Oka – zazwyczaj droga jest odśnieżona i idzie się mniej-więcej tyle, co w lecie.
Aby oszczędzić sobie 2h uciążliwego marszu, warto rozważyć nocleg w Morskim Oku.
Morskie Oko - Czarny Staw pod Rysami
Z Morskiego Oka na szczyt 4-6 godzin.
Z wyżej opisanych przyczyn spod Moka powinniście wyruszyć najpóźniej o godz. 6, tak, by zdążyć zejść za bulę zanim słońce zacznie ok. godz. 13-14 oświetlać północno-zachodnie zbocza Rysów, co sprzyja schodzeniu lawin.
Ja na środku zamarzniętej tafli Morskiego Oka byłem o 7, ale czasu letniego (była już połowa marca). Wrażenia niesamowite – wokół stawu pusto, bezwietrznie i absolutnie cicho. Nad stawem unosiła się mgła, ale szczyty były już skąpane w słońcu.
O ile grubość pokrywy lodowej na Morskim Oku na to pozwala (jest świeżo wydeptany szlak przez środek zamarzniętego stawu), należy iść po lodzie – jest to znacznie wygodniejsze i bezpieczniejsze, niż wędrówka dookoła, wzdłuż wylotów żlebów, którymi czasami lubi polecieć śnieg.
Za Morskim Okiem czeka męczące podejście pod Czarny Staw pod Rysami. Gdy tylko warunki pozwalają, przekraczamy go w ten sam sposób, co Morskie Oko – najkrótszą drogą przez środek zamarzniętej tafli.
Czarny Staw pod Rysami - Rysa:
Za stawem czeka nas kolejne mozolne podejście – tym razem będzie tak aż do szczytu. Przebieg podejścia od Czarnego Stawu pod Rysami do Rysy wymaga indywidualnego oszacowania warunków. Najczęściej (co nie oznacza, że tak będzie w dniu Waszego podejścia!) optymalna droga prowadzi: zakosami w stronę progu, obejście progu żlebem (niestety nie ma innej możliwości, choć żlebem tym lubi polecieć coś dużego), zaraz za progiem trawersem na lewo w stronę Buli i na wprost lub zakosami w kierunku wylotu Rysy.
Ten właśnie odcinek – od Czarnego Stawu przez Bulę do wylotu Rysy – jest najbardziej niebezpieczny lawinowo, a w przypadku załamania pogody, gdy widoczność spada a ślady zawiewa, również topograficznie. Dalej zaczynają się trudności raczej techniczne, niż lawinowe.
Rysą na szczyt:
Podejście mozolne, zgubić się nie da, ale Rysa jest miejscami bardzo stroma – raki, czekan, kask i umiejętność posługiwania się nimi konieczne!!! Można polecieć, zwłaszcza gdy śnieg jest słabo związany lub są oblodzenia. Jako, że podchodzimy wąską i stromą rynną, trzeba również uważać na spadające Rysą obiekty – kamienie/bryły lodu strącone przez osoby idące wyżej, skiturowców (w końcu Rysa to jeden z kultowych zjazdów), a zdarza się również, że trzeba odskakiwać przed zsuwającym się z góry innym piechurem (nie ma tygodnia, by ktoś Rysą nie zleciał). Pamiętajcie również, że łatwiej jest wejść, niż zejść. Jeśli warunki są ciężkie, lepiej w porę odpuścić.
Po godzinie trudnego i mozolnego podejścia Rysą dochodzimy do przełączki. Po ponad 3h marszu zacienioną i ponurą ścianą północną z radością witam na grani słońce i wspaniałe widoki w kierunku wschodnim.

Na przełączce i na grani radzę uważać na ew. nawiane depozyty śniegu. Co prawda do szczytu zostało nie więcej, niż 200 metrów, ale warto odpocząć – ostatni odcinek granią jest dość trudny technicznie. Podejście rozpoczyna się przyjemną, choć eksponowaną graniówką, ale po chwili, tuż pod szczytem, czeka nas bardzo nieprzyjemny trawers nad urwiskiem. Ponownie – w zależności od warunków – może być dość łatwy lub baaardzo niebezpieczny. Miejsce, choć oddalone od szczytu o 30 m, nierzadko staje się miejscem odwrotu, szczególnie, gdy zalegają tam depozyty śniegu lub jest oblodzenie. Wycof 30 metrów przed kultowym szczytem musi boleć, tym bardziej czapki z głów dla tych, którzy potrafią podjąć tak dojrzałą decyzję. Najtrudniejszy fragment został ubezpieczony łańcuchem, choć w warunkach zimowych na niewiele się on zda – no chyba że macie uprząż z zestawem ferratowym, to można się do łańcucha wpiąć.
Po przejściu emocjonującego fragmentu czeka nas zasłużona nagroda – satysfakcja ze zdobycia najwyższego polskiego szczytu zimą oraz wspaniałe widoki. Jako że pogoda była doskonała, lawinowa „jedynka” i świetnie związany śnieg, polski wierzchołek okupowało kilkanaście osób. Po pamiątkowej fotce szybko uciekłem na wierzchołek słowacki, by delektować się widokami, choć i tam o samotności mogłem tylko pomarzyć. Widoczność doskonała, bezchmurne niebo, gdyby nie mróz, mógłbym się tak gapić do wieczora… :) Szczególnie imponująco prezentuje się z wierzchołka słowackiego masyw Wysokiej i Gerlach.
Powrót taki sam, tylko trudniejszy. ;) Zarówno trawers pod szczytem jak i zejście Rysą są trudniejsze technicznie i bardziej niebezpieczne właśnie w tym kierunku. Trzeba zachować koncentrację, by nie zjechać do Buli w trybie ekspresowym. Niestety tego typu wypadki śmiertelne zdarzają się pod Rysami co roku.
Podsumowując – trasa piękna, ale wymagająca i w zależności od warunków umiarkowanie lub bardzo niebezpieczna. Cierpliwie czekałem na optymalne warunki i w końcu się doczekałem – delikatny mróz, lawinowa „jedynka”, dobrze związany „gips”, bezchmurne niebo – czego chcieć więcej? Było to moje najbardziej udane wyjście zimowe w Tatry. Polecam wam to samo – czekać cierpliwie na optymalne warunki, by delektować się zdobywaniem Rysów jak dobrym winem.
Może zainteresuje Cię również:
-
1:00h
Spacerem: Krupówki
Wśród tłumów, wrzeszczących przekupniów, dziwacznej mieszaniny dźwięków i zapachów. W poszukiwaniu dawnego Zakopanego.
2016-02-05 -
1:30h
Spacerem: na Antałówkę
Śladami Witkiewiczów, wśród najpiękniejszych realizacji stylu zakopiańskiego, po piękne widoki z Antałówki
2015-10-02 -
1:30h
Spacerem: ul. Kościeliska
Przez najstarszą część Zakopanego, pamiętającą czasy pierwszych letników, na Krzeptówki
2015-10-02