Spacerem: ul. Kościeliska
Przez najstarszą część Zakopanego, pamiętającą czasy pierwszych letników, na Krzeptówki



Budynek Spółki Handlowej, Dom rodziny Wnuków – Kościeliska 2a i 8Spacer rozpoczynamy przy skrzyżowaniu Krupówek, ul. Nowotarskiej i ul. Kościeliskiej. Kierujemy się w górę ul. Kościeliską, wchodząc w najstarszą część zakopiańskiej starówki – Nawsie. Jeszcze przy przejściu podziemnym na przedłużeniu Krupówek mijamy ukryty w kanale potok Młyński, który mniej więcej w tym miejscu zasilał najstarszy zakopiański młyn, postawiony w XVI w. przez pierwszych osiedleńców z rodu Gąsieniców. Po minięciu potoku i przejścia podziemnego wchodzimy w część handlową dawnego Zakopanego. Tu mieścił się do 1980 r. targ (przeniesiony później na plac przy Drodze na Gubałówkę, gdzie znajduje się do dzisiaj) oraz pierwsze sklepy. Dochodzimy do skrzyżowania z ul. Kasprusie. W tym miejscu stał budynek, w którym w 1856 r. zatrzymali się pierwsi odnotowani turyści – profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego Jan Kanty Steczkowski z rodziną. Owocem tego pobytu była pierwsza publikacja turystyczna o Zakopanem, autorstwa córki profesora, Marii, pt. Obrazki z podróży do Tatrów (1858).
Przechodzimy przez część handlową dawnego Zakopanego. Tu, w stojących do dziś domach drewnianych, nieco bardziej mieszczańskich, niż góralskich, mieszkali i prowadzili małe sklepiki zakopiańscy Żydzi. Dziś nie ma po nich śladu – niestety burzliwy wiek XX odcisnął swoje piętno na Zakopanem. Zwłaszcza czas okupacji hitlerowskiej i plany przekształcenia Zakopanego we wzorcowy niemiecki kurort sprawiły, że SS-mańskie łapanki były prowadzone nadzwyczaj skrupulatnie…
Budynek Spółki Handlowej, Dom rodziny Wnuków – Kościeliska 2a i 8
Przy ul. Kościeliskiej 2a stoi budynek pierwotnie należący do założonej przez hr. Wł. Zamojskiego Spółki Handlowej, która – mając na celu rozwój Zakopanego – prowadziła pierwszy wszechstronnie zaopatrzony sklep.
„Sklep był długi i mroczny, bo światło z zewnątrz dochodziło tylko przez jedno okno i drzwi, a przy tym wnętrze tak zapychano towarami, że ich ilość zaciemniała pomieszczenie. Dziwny to był sklep. (…) Można tu było kupić niemal wszystko, od gwoździ po kosy, od butów po garnki, od machorki do fajki po świecę i naftę i tak dalej, i dalej. Powrozy zwisały na ścianie obok łańcuchów dla bydła, pił, siekier, grabi i innych gospodarskich narzędzi.”


Kilkadziesiąt metrów dalej, za Kościołem na Pęksowym Brzyzku, stoi duży dom wzniesiony ok. 1850 r. przez Józefa Krzeptowskiego, brata „Sabały”. Był to ponoć pierwszy piętrowy budynek w Zakopanem. Ze względu na swoje gabaryty i lokalizację w centrum, pełnił do pocz. XX w. rolę ośrodka życia społecznego i kulturalnego. Gościli tu m.in. Tytus Chałubiński, Jan Kasprowicz i Helena Modrzejewska. Tu żydowski przedsiębiorca Samuel Riegelhaupt prowadził pierwszy w Zakopanem sklep i karczmę, później ulokowano tu pierwszą placówkę pocztową, a w 1904 r. założono tu Związek Górali. Od 1907 r. działa tu znana restauracja „U Wnuka”, założona przez Lwowskiego restauratora Jana Wnuka, który ożenił się z Józefą Krzeptowską, wnuczką budowniczego domu. Ich syn, Włodzimierz Wnuk, był znanym podhalańskim pisarzem i zasłużonym dla polskiej prasy publicystą, wielokrotnie nagradzanym za całokształt swej twórczości. Pochowany został na cmentarzu na Pęksowym Brzyzku. Ich wnuczka, Joanna Wnuk-Nazarowa jest profesorem Krakowskiej Akademii Muzycznej, przez wiele lat była dyrektorką Krakowskiej Filharmonii, a w rządzie Jerzego Buzka była ministrem kultury i sztuki. Cóż, uzdolniona rodzina…
Sam dom był inspiracją dla St. Witkiewicza przy projektowaniu Willi Koliba – pierwszego budynku w stylu zakopiańskim.
Obydwa budynki były przez lata jednymi z najważniejszych obiektów usługowo-handlowych w Zakopanem, choć znajdowały się w bezpośrednim sąsiedztwie kościoła i cmentarza. Mimo to nie doszło nigdy do większych spięć między ówczesnym proboszczem, ks. J. Stolarczykiem, a handlowcami.
Stary Kościółek na Pęksowym Brzyzku i kaplica Gąsieniców
To najstarszy kościół w Zakopanem - powstał w 1847 r. z inicjatywy ówczesnych właścicieli dóbr Zakopiańskich, rodu Homolacsów. Początkowo pod wezwaniem św. Klemensa, obecnie Matki Boskiej Częstochowskiej, w całości drewniany, o dość topornej konstrukcji, jednonawowy.
Po wejściu zaskakuje bardzo niskie jak na kościół sklepienie i mrok panujący wewnątrz. Proste, wykonane w surowym drewnie wnętrze jest bardzo urokliwe, dobrze wkomponowują się w całość neobarokowe ołtarze wykonane przez ludowego rzeźbiarza Wojciecha Kułaka Wawrzyńcoka. Malowana na szkle Droga Krzyżowa wykonana została współcześnie przez Ewelinę Pęksową.
Pierwszym proboszczem został w 1848 r. ks. J. Stolarczyk pochodzący z okolic Jordanowa. Dokończył budowę kościoła, utworzył przy kościele cmentarz zw. Cmentarzem na Pęksowym Brzyzku („Pęksowy”, gdyż grunt pod cmentarz podarował Jan Pęksa, zaś „brzyzek” oznacza w gwarze urwisko nad potokiem, a za cmentarzem zaczyna się urwisko nad Cichą Wodą) i szkółkę parafialną. Szybki rozwój zakopanego od pocz. Lat 70-tych XIX w. spowodował, że kościółek przestał wystarczać potrzebom dynamicznie rozrastającego się miasteczka i już w 1877 r. ks. J. Stolarczyk położył fundamenty pod budowę kościoła Św. Rodziny, do którego parafia została przeniesiona w 1899 r.
Za kościołem, przy alejce prowadzącej na cmentarz, stoi kaplica z początku XIX w. pod wezwaniem świętych męczenników Andrzeja i Benedykta, zwana kaplicą Gąsieniców. Podobno zbudował ją Paweł Gąsienica z pieniędzy pochodzących ze zbójowania. Wykonana z kamienia, dach kryty jest gontem. Przed wybudowaniem kościoła odbywały się przy niej okazjonalne msze, później jednak zaczęła popadać w ruinę. Wyremontowano ją po wojnie, zdewastowane wnętrze zostało na nowo zaprojektowane przez zakopiańskiego rzeźbiarza A. Kenara, a z czasem, z powodu licznych kradzieży wyposażenia, wstawiono kratę.
Cmentarz na Pęksowym Brzyzku
Najstarszy cmentarz w Zakopanem, utworzony ok. 1850 r., częściowo na gruntach darowanych w 1848 r. przez Jana Pęksę. Znajduje się przy urwisku nad potokiem Cicha Woda, takie urwiska w góralskiej gwarze zwane są brzyzkami, stąd przyjęła się nazwa cmentarza – na Pęksowym Brzyzku. Przez długi czas był jedynym cmentarzem w Zakopanem, w 1908 r. utworzono nowy cmentarz przy ul. Nowotarskiej, zaś cmentarz na Pęksowym Brzyzku zaczął się stopniowo przekształcać w miejsce pochówku osób szczególnie zasłużonych dla Tatr i Podhala. Nieco wcześniej, w 1898 r., wraz z pogrzebem T. Chałubińskiego, przyjął się zwyczaj chowania na tym cmentarzu również osób pochodzących spoza Zakopanego, w dowód uznania ich szczególnego wkładu w rozwój Zakopanego czy taternictwa. Przy bramie zaprojektowanej przez St. Witkiewicza wita nas mosiężna tablica z jakże wymowną inskrypcją:
Ojczyzna to ziemia i groby, Narody tracąc pamięć tracą życie. Zakopane pamięta





Sam cmentarz należy do najpiękniejszych w Polsce. Nieduży, kameralny, szczelnie otoczony murem chroniącym od zgiełku okolicznych ulic, ładnie zadrzewiony i pełen pięknych nagrobków – od tych najstarszych, góralskich, z żelaznym krzyżem pochodzącym z kuźnickiej huty, po te późniejsze, wykute w tatrzańskim granicie – należące do wybitnych taterników, działaczy TT, poetów, pisarzy, artystów, ratowników TOPR. Jednak największą wartością tego cmentarza jest wspomnienie tylu niezwykłych osób, które tu zostały pochowane. W każdym jego zakątku spoczywają zarówno rodowici podhalańczycy, jak i przyjezdni, a łączy ich jedno – oddali Zakopanemu i tatrom całe swoje serce i życie. Pierwszym przyjezdnym, który zdecydował, że chce być tu pochowany, był T. Chałubiński, wielki propagator taternictwa, wybitny lekarz, który ostatecznie porzucił Warszawę dla Zakopanego, a pod koniec swego życia zdecydował, że chce być pochowany na tym maleńkim, skromnym cmentarzu, obok górali i ich proboszcza, ks. Stolarczyka. Przełamał tym pewną barierę i od tej pory co raz to jakaś nieprzeciętna osobistość w dowód oddania Tatrom czy Zakopanemu deklarowała, że chce spocząć obok Chałubińskiego. Z czasem cmentarzyk stał się sławny na całą Polskę, jego piękno i sentyment, jakim go darzono, sprawiły, że dorównał prestiżem Alei Zasłużonych na Powązkach czy cmentarzowi Łyczakowskiemu we Lwowie. Role się odwróciły i odtąd stało się wielkim wyróżnieniem dla górala czy przyjezdnego, gdy proponowano mu kwaterę na Pęksowym Brzyzku. Tak pozostaje do dzisiaj, wciąż dokonuje się tu pochówków, ale coraz rzadziej i tylko dla osób, które sobie na to wyróżnienie szczególnie zasłużyły – wybitnych himalaistów, ratowników TOPR, którzy poświęcili życie ratując innych, dobroczyńców Zakopanego czy ludzi sztuki, którzy wnieśli nieprzeciętny wkład w kulturę Podhala.



Spacerując po cmentarzu warto zwrócić uwagę przynajmniej na najważniejsze mogiły – ks. Józefa Stolarczyka, Tytusa Chałubińskiego, Jana Krzeptowskiego „Sabały”, Stanisława Witkiewicza, Kornela Makuszyńskiego, Heleny i Stanisława Marusarzów, Antoniego Kenara, Władysława Orkana, Karola Stryjeńskiego, Władysława Hasiora, oraz symboliczne mogiły Bronisława Czecha i pierwszego naczelnika TOPR Mariusza Zaruskiego – który uprowadzony z Polski w 1939 r. przez NKWD zmarł w więzieniu w Chersoniu i tam też został pochowany. Opis tego niezwykłego cmentarza zakończę słowami z jednej z sabałowych pieśni, które najlepiej oddają nastrój tego miejsca:
Byli chłopcy byli, ale się minęli. I my się miniemy, po maluśkiej kwili...
Idąc dalej ul. Kościeliską mijamy oryginalną góralską zagrodę rodziny Gąsieniców-Nawsiów (ul. Kościeliska 12), wybudowaną ok. 1850 r. Kawałek dalej dochodzimy do drogi i mostku prowadzącego do Willi Koliba.
Muzeum Stylu Zakopiańskiego - Willa 'Koliba' - ul. Kościeliska 18
Dom wybudowano w latach 1892-94 dla Zygmunta Gnatowskiego. Zaprojektowany przez St. Witkiewicza jest pierwszym budynkiem w stylu zakopiańskim. Od 1993 r. funkcjonuje tu Muzeum Stylu Zakopiańskiego im. St. Witkiewicza. Inspiracją dla Witkiewicza było tradycyjne budownictwo i zdobnictwo góralskie, w szczególności [dom rodziny Wnuków].
Do bryły typowej dla dużego domu podhalańskiego (parter z poddaszem ulokowanym pod stromym dachem) dodał liczne zdobienia, mało praktyczne i obce budownictwu podhalańskiemu przeszklone werandy, doświetlające poddasze okna w jaskółkach oraz niezbędne udogodnienia techniczne (kominy, wentylacja, piece kaflowe), oraz – aby powiększyć metraż do potrzeb pensjonatu – dodał krzyżującą się ze wspomnianą parterową zabudową drugą, piętrową bryłę, również na planie prostokąta. Uzyskał w ten sposób dom o rzucie zbliżonym do kształtu litery „L”, częściowo parterowy z poddaszem mieszkalnym, a częściowo 1-piętrowy, o dość zgrabnej bryle a przy tym sporej powierzchni, technicznie znacznie bardziej zaawansowany od prostych chat góralskich, a jednak zakorzeniony w estetyce podhalańskiej.


Jeżeli spojrzycie jednak na budynek lub jego współczesne zdjęcia – coś się nie będzie zgadzało. Budynek jest przecież na planie o kształcie „T”, a poprzeczna piętrowa bryła przechodzi przez środek… Cóż, budynek miał oryginalnie kształt „L”, ale z czasem dobudowano drugie skrzydło, by powiększyć funkcjonujący tam pensjonat, czym całkowicie zniekształcono zamysł Witkiewicza. Poniżej prezentuje zdjęcia oryginalnego wyglądu, oraz widok obecny – sami porównajcie i oceńcie, który lepszy.
A tak sam Witkiewicz, po zaprojektowaniu Koliby, pisał o stworzonym stylu:
… szło o [...] zbudowanie domu, w którym by były rozstrzygnięte wszelkie wątpliwości co do możności pogodzenia ludowego budownictwa z wymaganiami bardziej złożonych i wyrafinowanych potrzeb wygody i piękna, domu, który by z góry odpierał wszelkie zarzuty i rozbrajał wszelkie uprzedzenia, który by dowiódł, że można mieć dom i mieszkanie w stylu zakopiańskim, będąc pewnym, że dom się nie zawali, być w nim zabezpieczonym od słót, wichrów i chłodów, mieć wszelkie wygody, a jednocześnie być otoczonym atmosferą piękna nie gorszą od innych, i w dodatku polską.
Szło o to, żeby wszystkie, najcharakterystyczniejsze i najbardziej rozwinięte pierwiastki góralskiego budownictwa zużyć, a inne, będące w stanie zaczątkowym, rozwinąć odpowiednio do wyższych wymagań życia, rozwinąć, nie niszcząc ich istotnego charakteru. Chodziło też o to, żeby materiałowi nadać kształty zgodne z wymaganiami architektury, żeby surowa, pierwotna forma drzewa, o ile była w budownictwie góralskim, została podporządkowaną pod formę, którą stworzyła myśl ludzka.”
Dla zainteresowanych: więcej informacji o samym St. Witkiewiczu i genezie stylu zakopiańskiego znajdziecie tutaj. Bardzo dobra strona, polecam!
Kierujemy się dalej ul. Kościeliską. Po prawej stronie mijamy liczne domy góralskie, przeważnie z II poł. XIX w. Wszystkie są zbudowane na planie prostokąta, posiadają zbliżone proporcje i układ wnętrza, z izbą czarną i białą przedzielonymi sienią. Niewielkie okna miały chronić przed zimnem, z tego powodu wnętrza są dość mroczne, a dachy budowano na tyle strome, by nie zerwał ich halny i by nie zawaliły się pod zwałami śniegu. Na większości domów znajdują się tabliczki informujące o ich wieku i właścicielach. Po lewej stronie mijamy Liceum Sztuk Plastycznych im. Antoniego Kenara, zaś kawałek dalej dochodzimy do willi „Cicha”, rozbudowanej z chałupy Gąsieniców Sobczaków z 1880 r. Z tym domem od kilku pokoleń związana jest artystyczna rodzina Kłosowskich. W następnym domu (ul. Kościeliska 44) mieści się znana wśród skrzypków na całym świecie pracownia lutnicza prowadzona przez rodzinę Mardułów. Tradycje Franciszka Marduły, wybitnego lutnika i sportowca, kontynuuje jego syn, Stanisław. Nieco dalej, w domu przy ul. Kościeliskiej 52 mieszkał w 1866 r. Józef Ignacy Kraszewski - o czym informuje tablica pamiątkowa - a w 1874 r. Helena Modrzewska.
Ulica zmienia nawę na Skibówki, kilometr dalej, już jako ul. Krzeptówki, doprowadzi nas do Sanktuarium na Krzeptówkach.
Sanktuarium OO. Pallotynów na Krzeptówkach
Na sporej parceli, na której obecnie wznosi się Sanktuarium, w latach 50-tych zbudowano duży dom na potrzeby ośrodka zakonnego Pallotynów. Umieszczono w nim kaplicę pod wezwaniem Niepokalanego Serca Maryi. W 1961 r. kard. S. Wyszyński przekazał Pallotynom figurę Matki Bożej Fatimskiej, a ci utworzyli Sanktuarium Fatimskie, a na skarpie za budynkiem założyli Park Fatimski. Pod koniec lat 80-tych zdecydowano o budowie dużego kościoła na potrzeby Sanktuarium, który miał jednocześnie stanowić wotum wdzięczności górali za uratowanie Jana Pawła II po zamachu na jego życie. Kościół zaprojektował zakopiański architekt St. Tylka, zaś piękne zdobienia wnętrz wykonali lokalni rzemieślnicy pod kierunkiem Mariana Styrczuli Maśniaka i Władysława Czopa. Zarówno bryła kościoła, jego pięknie zdobione wnętrza jak i sam Park Fatimski są znakomitymi przykładami wykorzystania sztuki podhalańskiej we współczesnym wydaniu. Sanktuarium nie wygląda jak odgrzewany kotlet „góralszczyzny”, nie czujemy się tu jak w skansenie, a jednak duch sztuki podhalańskiej jest wszechobecny. Współcześni artyści góralscy stanęli na wysokości zadania i podobnie jak St. Witkiewicz na pocz. XX w., pogodzili estetykę podhalańską z wymogami współczesnego budownictwa.
Jeżeli macie ochotę na dalszy spacer, proponuję odwiedzić dom Jana Krzeptowskiego „Sabały”. Zdecydowanie warto, gdyż jest to przykład najstarszego budownictwa tatrzańskiego, nieco inny niż zagrody, które widzieliśmy przy ul. Kościeliskiej. Aby tam dotrzeć, musimy przejść jeszcze pół kilometra ul. Krzeptówki, po czym skręcić w ul. Stare Krzeptówki Przy końcu tej drogi będzie rozwidlenie, przy niej znajduje się chata Sabały.
Dom Jana Krzeptowskiego Sabały – ul. Stare Krzeptówki 17
Dom, w którym mieszkał najsłynniejszy góral zakopiański, został wybudowany przez ojca Sabały na przełomie XVIII i XIX w. Reprezentuje najdawniejszy, bardzo prosty typ budownictwa podhalańskiego. Zbudowany jest z bali w konstrukcji zrębowej, posiada dach kryty gontem z dwoma dymnikami. Układ wnętrza jest typowy dla zabudowy śląsko-spiskiej: sień – izba czarna – izba biała (w późniejszym budownictwie góralskim dominował układ z sienią pośrodku).
Obecnie chata jest w rękach prywatnych, właściciele – krewni Sabały – urządzili tam ciekawą ekspozycję muzealną. W środku obejrzeć można XIX wieczne wyposażenie domów góralskich a także posłuchać opowiadań właścicieli o dziejach domu i samego Sabały.


Przy okazji warto wspomnieć o samym Janie Krzeptowskim Sabale. Urodzony w 1809 r., zmarł w 1894 r. w Zakopanem w wieku 85 lat, pochowany został na Cmentarzu na Pęksowym Brzyzku. Był znanym przewodnikiem, muzykantem, gawędziarzem i pieśniarzem. Towarzyszył Chałubińskiemu i Witkiewiczowi w ich wyprawach w Tatry, oni też jako pierwsi zauroczyli się jego bajaniami. Witkiewicz nazwał go nawet „Homerem Tatr”, a także wybrał go na chrzestnego swego syna, Stanisława Ignacego („Witkacego”). Młodość spędził na kłusownictwie, wędrówkach, a ponoć także zbójowaniu. Brał udział w powstaniu chochołowskim, za co trafił do więzienia austriackiego. Porzuciwszy burzliwe życie nie osiadł na gospodarstwie, lecz zajął się gawędziarstwem i muzykowaniem. Naraził się tym na krytykę, zwłaszcza ze strony zamożnych gazdów, którzy uważali go za dziwaka i dziada, za to swą twórczością zaskarbił sobie sympatię pierwszych letników, odwiedzających Zakopane w II poł. XIX w. Jego gawędziarstwo i muzyka pozwoliły pierwszym miłośnikom Podhala lepiej poznać kulturę i dzieje tego regionu. Jako że sam był niepiśmienny, jego bajania przetrwały do dzisiaj tylko dzięki osobom, które je spisały – on opowiadał i śpiewał z pamięci.
Jego postać pojawiła się w kilku opowiadaniach: Sabałowa bajka (H. Sienkiewicz, 1884),Na przełęczy (St. Witkiewicz, 1891), Legenda Tatr (K. Przerwa-Tetmajer, 1910), oraz w noweli Przez co Sabała omijał jarmark w Kieżmarku Wł. Orkana.
Może zainteresuje Cię również:
-
1:00h
Spacerem: Krupówki
Wśród tłumów, wrzeszczących przekupniów, dziwacznej mieszaniny dźwięków i zapachów. W poszukiwaniu dawnego Zakopanego.
2016-02-05 -
1:30h
Spacerem: na Antałówkę
Śladami Witkiewiczów, wśród najpiękniejszych realizacji stylu zakopiańskiego, po piękne widoki z Antałówki
2015-10-02 -
5:30h
4:00hZimą: na Kościelec
Piękna widokowo, dość bezpieczna lawinowo a jednocześnie dostarczająca mocnych wrażeń i weryfikująca doświadczenie górskie.
2019-02-01