beskid żywiecki gorce beskid wyspowy beskid sądecki beskid niski bieszczady tatry pieniny Żywiec Kraków Nowy Sącz Rzeszów Sanok Zakopane
Wybierz region
lub zobacz gdzie
warto pojechać!
na-szlaku na-szlaku
na-szlaku.pl

Zimowe: na Trzydniowański Wierch

Ładne widoki z grani, dość bezpieczny szlak -doskonałe na pierwszą zimową wycieczkę w wyższe partie Tatr.

Wróć do strony wyszukiwania
Pokaż na mapie
Zimowe: na Trzydniowański Wierch 16.00km 7:00h 800m Oznakowanie: Trudności techniczne: brak Wymagania kondycyjne: średni

Doskonała propozycja na pierwszą zimową wycieczkę w wyższe partie Tatr. Pozwala oswoić się z warunkami panującymi zimą na graniach. Trzeba jednak pamiętać, że nawet taka, względnie prosta wycieczka, wymaga sporego obycia z Tatrami, znośnej pogody i odpowiedniego ekwipunku. Niezbędne są zimowe buty trekingowe lub 'skorupy', odpowiednia odzież, latarka (zimą szybko zapada zmrok), kije, a w przypadku oblodzeń również raki/raczki. Natomiast szlak jest względnie bezpieczny pod względem lawinowym i orientacyjnym, zbocza są łagodnie nachylone - daleko nie polecicie...

Spustoszenia po halnym z grudnia 2013 r.I oto cel wycieczki - Trzydniowański Wierch.

Początek u wylotu Dol. Chochołowskiej. Czeka nas 1.30 h marszu dnem doliny. Jeśli nie byliście tu od 2013 r., przeżyjecie spory wstrząs. Koszmarny halny, który nawiedził Tatry w nocy z 24 na 25 grudnia 2013 r. (pamiętam, bo akurat byłem wtedy pod Tatrami i miałem się wybrać na pasterkę na Polanę Chochołowską), powalił gigantyczne połacie lasu w dolinie. Dość wspomnieć, że po dwóch latach ciągłej pracy, dzień w dzień, leśnicy TPN-u wciąż nie uprzątnęli wszystkich wiatrołomów... Cóż, miną dziesięciolecia, nim Dolina Chochołowska powróci do dawnego wyglądu. Poodsłaniało się za to sporo skałek, o których istnieniu wcześniej nie wiedziałem.

Gdy wyruszałem na wycieczkę, czytałem komunikat o sporych oblodzeniach w dolnych partiach Tatr (halny+przymrozki nad ranem). Nie doceniłem rozmiarów problemu, poszedłem bez raków i już w samej dolinie żałowałem tej decyzji. Droga na całym odcinku była oblodzona, nigdy wcześniej marsz przez dolinę nie był takim koszmarem. Przed wywrotkami ratowały mnie tylko kije. W połowie drogi, w okolicach polany Huciska, odsłania się widok na cel wycieczki – Trzydniowański Wierch. Z duszą na ramieniu dochodzę do rozwidlenia – obawiam się, że strome podejście przez las będzie równie oblodzone. Faktycznie, typowa dla halnego mokra śniegowa breja, a pod spodem lód – koszmar. Na szlaku nieliczne świeże ślady, część z wgłębieniami po rakach. Tym od raków zazdroszczę, tym bez raków współczuję równie beznadziejnego położenia, co moje. Ale żal straconego dnia, więc ruszam dalej.

Pod szczytem pogoda się załamuje, zaczyna solidnie wiać...

Czerwony szlak od za wpół zarośniętej polany Trzydniówki (pozostałość po dawnej hali Trzydniówka) prowadzi początkowo zacienionym żlebem (często zalega sporo śniegu, jedyny odcinek, na którym teoretycznie można wywołać lawinę). Po kilkunastu minutach szlak opuszcza żleb, zaczyna się mozolna wspinaczka po stromych, kamiennych stopniach. Zimą należy uważać na oblodzenia, fałszywy krok i można stracić zęby. Podchodziłem tędy w śniegu kilkukrotnie, zawsze zdarzały się wyślizgane miejsca. Po 40 min. upierdliwego podejścia, wychodzimy z lasu – zaczyna się najprzyjemniejsza, graniowa część wycieczki. Widoki, zazwyczaj brak oblodzeń, niewielkie nachylenie, Grześ i Ornak osłaniają od wiatru – czego chcieć więcej. Dopiero na 15 min. przed szczytem, gdy łapiemy wysokość zbliżoną do sąsiednich grzbietów, zaczyna się zabawa – wiatr, jak to zimą, zazwyczaj targa niemiłosiernie, pół biedy, jeśli choć słońce jest i jakieś przyzwoite widoki...

Widok z grzbietu prowadzącego na Trzydniowański Wierch

Tym razem mi się nie poszczęściło i wiatr przygnał chmury akurat jak dochodziłem pod szczyt Trzydniowańskiego Wierchu (1758 m). Silny wiatr, chmury na wys. 1900 m., do tego zaczęło zacinać marznącym deszczem – definitywnie przeszła mi ochota na zdobywanie sąsiedniego Kończystego Wierchu. Kilka fotek w ponurej scenerii, krótka rozmowa z kilkoma osobami, które spotkałem na szczycie – zdecydowani są na Kończysty, po chwili odchodzą granią i znikają we mgle.

Przy dobrej pogodzie warto rozważyć podejście na Kończysty Wierch (2002 m) – to już tylko 40 min., a widoki są znakomite. Można zejść również drugim odcinkiem czerwonego szlaku do Doliny Jarząbczej i schroniska, jest ciekawszy widokowo, ale bardziej niebezpieczny – prowadzi początkowo nieco bardziej nachylonym zboczem, a później przez tereny umiarkowanie lawiniaste.

Widok z Trzydniowańskiego na Kończysty Wierch.

Po takim chrzcie zimowym, możecie spróbować swoich sił na nieco trudniejszych podejściach – przez Grzesia na Wołowiec, na Czerwone Wierchy lub pasmem Ornaku na Starorobociański Wierch.

Wróć do strony wyszukiwania

Może zainteresuje Cię również:

  • 1:00h

    Spacerem: Krupówki


    Wśród tłumów, wrzeszczących przekupniów, dziwacznej mieszaniny dźwięków i zapachów. W poszukiwaniu dawnego Zakopanego.

    2016-02-05
  • 1:30h

    Spacerem: na Antałówkę


    Śladami Witkiewiczów, wśród najpiękniejszych realizacji stylu zakopiańskiego, po piękne widoki z Antałówki

    2015-10-02
  • 1:30h

    Spacerem: ul. Kościeliska


    Przez najstarszą część Zakopanego, pamiętającą czasy pierwszych letników, na Krzeptówki

    2015-10-02
  • O nas
  • Oferta
  • Kontakt
Podobało Ci się? Daj nam o tym znać!
na-szlaku.pl